środa, 29 maja 2013

ROZDZIAŁ 5

-Święta prawda, powinieneś -dosłownie wysyczał mu w twarz.
-Tylko dlatego, że złamałeś mi nogę z trzema innymi osobami nie oznacza, że się ciebie powinienem kurwa bać -odpowiedział Bruce zimnym tonem. Jego wzrok zwrócił się w moim kierunku, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. -Kim jest ta laska?
-Jest moja, odpierdol się -odpowiedział Justin.
Przez to, że nazwał mnie jego poczułam mrowienie na całym ciele.
-Jest twoja? Jest za seksowna, żeby być twoją. Najprawdopodobniej ją kupiłeś.
Justin zacisnął szczęki, a jego klatka piersiowa poruszała się nerwowo w górę i w dół. Widać było, że nie jest w nastroju do wysłuchiwania pierdolenia tego kolesia.
-Nie kupił mnie -przerwałam im stając obok Justina. -Poznaliśmy się, a wtedy bing bang boom i zaiskrzyło -uśmiechnęłam się oplatając go ręką wokół talii.
-Zapewne, słońce. Ale jeśli kiedyś Ci się znudzi przyjdź do mnie kochanie. Potraktuję cię lepiej niż ten dupek -powiedział zbliżając się do mnie.
-Bruce, dlaczego po prostu nie odpuścisz zanim Justin ponownie skopie ci dupę? - syknął Brandon.
-Chrzańcie się - machnął ręką zanim zatrzymał swój wzrok na mnie. -Poza tobą piękna. Do zobaczenia - puścił mi oczko po czym klepnął mnie w tyłek i odszedł z dwoma innymi chłopakami.
Moje oczy rozszerzyły się, a usta lekko opadły.
Czy on właśnie klepnął mnie w tyłek?! Serio?
-Jeśli znów zobaczę tego małego skurwysyna przysięgam... - Alexis przerwała Justinowi uderzając go w ramię.
-Twój syn tu jest. Cicho! -powiedziała wskazując głową na Braydona.
-Tatusiu, kto to był? -mały spytał trzymając Justina za nogę. Był tak mały, że ledwo sięgał za jego kolano.
Chłopak ukucnął i zaczął tłumaczyć synowi.
-On jest złym chłopcem, Braydon.
Zachichotałam cicho, bo przecież Justin też był "złym chłopcem". Ale nie sądzę, żeby był zły gdy chodzi o Braydona. Bardzo się o niego troszczy. Nie pozwala by ktoś przy nim przeklinał. Nigdy nie pozwala zobaczyć synowi swojej złej strony, przez co każdy w jego domu również musi dopilnować, żeby Braydon niczego nie widział.
Wyszliśmy z McDonalda, a mnie bardzo zdziwiło, że żaden kierownik czy inny pracownik nas nie zatrzymał, ani nawet nie upomniał za prawie wywołaną bójkę. Może dlatego, że w pobliżu nie było nikogo poza nami. To dziwne, że w tak dużym McDonaldzie można zjeść w spokoju.
Justin znów usiadł za kierownicą, a nie należy on do najlepszych kierowców. Mam na myśli, że jeździ bardzo szybko i w każdej sekundzie mam wrażenie, że jakiś policjant nas zaraz zatrzyma. Zastanawiam się, jak zareagował by Justin jakby go zatrzymała policja? Co byłby zdolny wtedy zrobić? Jeśli byłaby to policjantka najprawdopodobniej przepuściła by go nie dając mu mandatu.
O taaak, tak by pewnie było.
Gdy zaparkował na podjeździe przed domem zdałam sobie sprawę, że jest ładniejszy niż w środku.
Mieszkał w ładnej okolicy, w ładnym domu, ale miał złą pracę i złą reputacje.
Dużo o nim myślę. A jeszcze więcej myślę o Morgan. Kim ona była?
-Gdzie mam schować moje ubrania? -spytałam Justina, gdy weszliśmy do mieszkania z rękoma pełnymi toreb.
-W naszym pokoju jest jedna pusta szafa obok mojej garderoby.
Przytaknęłam zanim zaczęłam się starać ze wszystkich sił wziąć każdą moją torbę i przejść z nimi przez korytarz. Na szczęście Brandon wziął parę ode mnie i odstawił je w pokoju Justina.
-Dzięki - uśmiechnęłam się.
On tylko skinął głową po czym wyszedł.
Spojrzałam na komodę obok garderoby i otworzyłam szuflady. Było tam parę koszulek i jeansów. Damskich.
Co za dupek, każe mi kłaść ubrania w szafie, w której niektóre z jego puszczalskich dziewczyn zostawiły ubrania?! Ten chłopak potrafi mnie poważnie zdenerwować.
Wyjęłam wszystkie ubrania z obrzydzeniem. Rzuciłam je na podłogę obok garderoby i zaczęłam układać swoje ubrania na ich miejsce.
Gdy skończyłam wyszłam z pokoju i poszłam wzdłuż korytarza. Zobaczyłam, że jedne drzwi były uchylone. Zajrzałam przez nie, siedział tam Braydon i bawił się zabawkami. Weszłam do środka z uśmiechem. Jaki on był słodki.
-Hej, mogę się przyłączyć?
-Tak! Możesz mi pomóc zbudować tor dla pociągów? -odpowiedział z wielkim uśmiechem.
-Oczywiście, jestem najlepsza w budowaniu kolejek - powiedziałam i wzięłam parę kawałków.
-Też się nimi bawisz? -spytał.
Roześmiałam się nad tym, że dzieci myślą, że starsi też się bawią zabawkami. Pokiwałam głową.
-Cały czas bawiłam się w to z moim małym kuzynem.
Zaczęłam łączyć drewniane kawałki ze sobą, a po chwili razem utworzyliśmy wielką kolejkę w kształcie koła. Chłopiec położył na niej wszystkie swoje małe pociągi i jeździł nimi w koło.
-Jej! Dzięki Lyra -powiedział przytulając mnie dość mocno jak na swoje siły.
-Nie ma za co kochanie. Mogę się z tobą bawić kiedy tylko zechcesz - powiedziałam łaskocząc go po brzuchu dopóki malec nie zaczął się śmiać.
-Hey Lyra, Justin cię woła -powiedział Alex stojąc w drzwiach.
Wstałam i poprawiłam ubrania. Braydon zaczął ciągnąć mnie za rękę.
-Lyra! Nie idź! Dopiero co zaczęliśmy się bawić - błagał.
-Aww wiesz jak bardzo chciałabym tu zostać, ale twój tata mnie potrzebuje.
Braydon prawie płakał kiedy mu mówiłam, że zaraz wrócę. Poczułam się strasznie źle, że musiałam go zostawić.
Przeszłam przez korytarz i weszłam do pokoju, w którym był Justin.
Zamknęłam za sobą drzwi i stałam tam patrząc na niego niecierpliwie.
-Co chciałeś? -spytałam starając się brzmieć jak najmniej chamsko.
Nagle jego usta znalazły się na moich. Popchnął mnie na zamknięte drzwi i całował mnie w sposób w jaki zawsze to robi. Jego język wręcz się prosił o to żeby znaleźć się w mojej buzi, strasznie napierał. Co miałam zrobić? Byłam zmuszona mu pozwolić. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a on docisnął mnie jeszcze bardziej do drzwi.
Jego klatka piersiowa znajdywała się na mojej gdy się całowaliśmy. Byłam ściśnięta pomiędzy nim a drzwiami, wiec nawet gdybym chciała to nie mogłabym się ruszyć. Podniósł mi nogi, a ja oplotłam je wokół jego bioder. Trzymał mnie, a minutę później leżałam na kocu, zdałam sobie sprawę, że byliśmy na jego łóżku.
Przenieśliśmy się do leżącej pozycje, a on wciąż nie przestawał mnie całować. Zaczął zdejmować moją koszulkę.
-Nie -udało mi się wykrztusić z siebie powstrzymując go.
Przestał mnie całować i spojrzał na mnie tymi swoimi orzechowymi oczami. Wyrażały gniew i zmieszanie.
-Co?
-Nie. Nie będę się z tobą kochać -powiedziałam jasno opuszczając moją koszulkę.
-Dlaczego? -spytał wciąż patrząc w moje oczy.
-Spotkaliśmy się raptem dwa dni temu. Nie będę uprawiać seksu z kimś obcym.
-Wiesz, nie sądzę, że ktoś kto kupił ci całą nową szafę ubrań i ktoś z kim mieszkasz powinien być nazywany obcym -syknął.
-Porwałeś mnie. Zmuszasz mnie do mieszkania tutaj, więc mogę cię nazywać jak mi się podoba -powiedziałam zdenerwowana.
Nagle mój lewy policzek poczuł całkiem ładne, mocne uderzenie. Może na to zasłużyłam. Zaczęło mnie piec, poczułam jak ciepło z policzka przechodzi po całym moim ciele. Nie chciałam na niego patrzeć. Miałam cały czas zamknięte oczy.
-Nie możesz mnie nazywać jak ci się żywnie podoba, dziwko -krzyknął zanim poczułam kolejne uderzenie na policzku. Ten drugi bolał jeszcze bardziej.
Wstał po czym zatrzasnął z hukiem drzwi opuszczając pokój.

poniedziałek, 27 maja 2013

ROZDZIAŁ 4

Otworzyłam oczy drgając lekko, gdy spojrzałam na wprost. Gdzie ja jestem? O chwila.. Jestem z Justinem, w jego łóżku.Spojrzałam w dół by zobaczyć jego ramiona wciąż oplecione wokół mnie. Odwróciłam się w jego stronę. Wciąż spokojnie spał.Ale jego uścisk zaciskał się z każdym moim ruchem. Więc zachowałam ciszę i już nie ruszałam nawet najmniejszym mięśniem.Nic o nim nie wiem.. No może ze trzy rzeczy.Pierwsza: Ma na imię Justin.Druga: Ma syna imieniem Braydon.Trzecia: Ma pistolet.Po za tym nie wiedziałam nic o Justinie. Zastanawiam się co się stało z mamą Braydona. Opuściła ich? Może nawet zmarła..Również co zrobił Justin temu mężczyźnie, który nie mógł mu spłacić długu? Powiedział "naszykuj mi pistolet, już idę" do jednego ze swoich przyjaciół. Różne myśli przelatywały mi przez głowę.-O czym myślisz? -usłyszałam na wpół przytomny głos.Spojrzałam w górę, w jego piękne brązowe oczy, które były teraz otwarte i patrzyły na mnie.Byliśmy tak blisko siebie. Mogłam zobaczyć siniaka pod jego lewym okiem.-Przestraszyłeś mnie -odpowiedziałam, a moje serce zaczęło bić szybciej.Chłopak uniósł brwi z małym uśmieszkiem.-O niczym -odpowiedziałam na jego pytanie.-Powiedz mi prawdę -odezwał się stanowczo. -Nienawidzę kłamców – jego ciepły oddech szeptał mi do ucha i rozluźniał mnie tym sposobem. Nigdy nie wiedziałam, że tak spokojny głos może mnie tak bardzo dotknąć.Zacisnęłam mocniej powieki.-Zastanawiałam się kim właściwie jesteś..-Na przykład? Co robię? -spytał, jakby czytał w moich myślach. Pokiwałam głową powoli. -Kradnę rzeczy, sprzedaję rzeczy..Kradnie? -Wolałbym nie rozmawiać o mojej pracy.W sumie, możesz przyjąć, że jestem chłopakiem, na którego widok twoi rodzice wezwali by policje, gdyby zobaczyli mnie z tobą -uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie w czoło wstjąc. Przeszedł w okół łóżka aż do drzwi i krzyknął "Alexis!".Usłyszałam jak gdzieś w oddali otwierają się drzwi.-Czego? -odpowiedziała.-Przygotuj jakiś strój dla Lyry -nakazał.-Zmieniłeś zdanie, co? -jej głos brzmiał wyrafinowanie.-Nie. Biorę ją na zakupy -powiedział zirytowany. -Więc jeśli łaska to się pośpiesz i daj jej jakieś rzeczy.Wrócił z powrotem do pokoju, a ja wstałam z łóżka.-Więc idziemy dziś na zakupy? -spytałam ucieszona.-Taa, potrzebujesz przecież paru rzeczy -zmarszczył lekko swój nos.Nagle coś wpadło mi do głowy.-Dlaczego nie pozwolisz, żebym poszła razem z Alexis?Justin uniósł brwi.-Zostawić CIEBIE, SAMĄ w miejscu publicznym? To się nigdy nie wydarzy -otworzył szafkę w łazience i rzucił mi z niej świeżą szczoteczkę. Złapałam i spojrzałam na niego przelotnie. -Musisz myć zęby jeśli chcesz z nami mieszkać.-Dzięki -udało mi się wydusić.___-Więc Lyra.. Dlaczego byłaś o tak późnej godzinie w nocy na dworze? -Alex, brat Justina spytał odwracając się w moją stronę z przedniego siedzenia.-Wymknęłam się z moimi przyjaciółmi, a moja mama nie chciała mnie odebrać -wyjaśniłam z lekkim westchnieniem.-Jak myślisz, co zrobi twoja mama kiedy.. -Justin przerwał Brandonowi.-Moi synowie w aucie siedzą cicho -wysyczał z siedzenia kierowcy.-Przepraszam tatusiu -Brandon zażartował wywołując leki uśmiech na mojej twarzy.Justin wywrócił oczami i skupił się na drodze.Kilka minut później w końcu zaparkowaliśmy pod galerią. Nie wyglądała znajomo. Jak daleko od domu byłam?Wysiedliśmy z auta, a każdy z trzech chłopaków założył na siebie czapkę, kaptur i okulary przeciwsłoneczne.-Włóż kaptur -powiedziała mi Alexis.Przytaknęłam i szybko zrobiłam to co mi kazała. Pomogłam jeszcze Braydonowi odpiąć pasy i wyskoczyć z auta.-Jest taki słodki -powiedziałam do Justina, a on tylko się uśmiechnął i mi przytaknął.-Chodź tu mały człowieku -zawołał go, po czym podniósł i umieścił na swoim prawym biodrze i tak poszliśmy w stronę pierwszego sklepu.Wszyscy ludzie się nam uważnie przyglądali. Może to dlatego, że wszyscy trzej chłopcy byli wyjątkowo przystojni. A może to dlatego, że wciąż mieliśmy na sobie kaptury. Może..Każdy z grupy się rozszedł, a ja zostałam z Justinem i Braydonem. Mamy już dużo torebek z ubraniami i zaraz będziemy mieli już wszystko co jest mi potrzebne.-Idę tu czegoś poszukać -powiedziałam do Justina kierując się w stronę ściany pełnej ubrań.Po minucie oglądania koszulek poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się krzyżując wzrok z jasnozielonymi oczami niskiej brunetki. Uśmiechała się do mnie.-Czy to twój chłopak? -wskazała na Justina, który bawił się z Braydonem.Obok niej stała przyjaciółka, również brunetka, ale z brązowymi oczami.Jest nim? Nigdy nie mówił, że nim jest.-Nie. Nie jest.-Ooo więc jest wolny? -spytała ponownie z uśmiechem.Skrzywiłam się trochę.-Tak myślę.-Dzięki! -szeroko się uśmiechnęła zanim odeszła w stronę Justina.Uniosłam brwi lekko zezłoszczona, po czym szybko potrząsnęłam głową. Mam szukać ubrań.Usłyszałam jakieś śmiechy za mną i zdałam sobie sprawę, że to ta głupia dziewczyna.-Taak to jest mój numer -usłyszałam jak mówiła. -Napisz do mnie.-Tak zrobię -odpowiedział.Po chwili usłyszałam tupot jej szpilek. Wyszła ze sklepu.-Tato! Nie możesz lubić dziewczyn, jesteś z Lyrą! - powiedział chłopczyk jak poczułam, że idą w moją stronę.-Tatuś się z nikim nie spotyka -zapewnił Brydona.-Skończyłaś? -padło pytanie w moją stronę.-Czy ta dziewczyna właśnie się z tobą umówiła? -spytałam tak szybko jak tylko odwróciłam się stojąc twarzą w twarz z nim. Jego ciało było tak blisko mnie. Tak blisko.. prawie się stykaliśmy.-Tak, zrobiła to -uśmiechnął się. -Dlaczego pytasz?-Nie możesz spotykać się ze mną, a potem chodzić na randki z innymi dziewczynami! -uniosłam się.-Dlaczego nie? Robię to cały czas -zachichotał.-Jesteś takim ch- głupie posunięcie -syknęłam.-Tak, naprawdę? -przysunął się bliżej mnie, tak że moje ciało napierało na ubrania za mną i na niego przede mną.-T-tak naprawdę -moja nerwowość i dreszcze w jego towarzystwie powróciły, gdy spojrzał w moje oczy, a ja w jego.-Jesteś taka słodka gdy się denerwujesz -powiedział nawet na chwilę nie spuszczając ze mnie wzroku. Sprawiło to, że poczułam się jeszcze bardziej skrępowana. Spojrzałam gdzie indziej, ale wciąż czułam, że on mi się przygląda. -Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to ci powiem, że wcale nie miałem zamiaru do niej dzwonić.Moje szczęka lekko opadła.-Co ty na to, że użyję tych ust do czegoś innego? -zapytał zmysłowym głosem zanim pochyli się i złączył nasze usta. Każdy pocałunek był delikatny, a nasze usta poruszały się zgodnie.Wkrótce Justina język znalazł się w mojej buzi, a ja odpowiedziałam tym samym. Starałam się już zakończyć pocałunek, ale on mi nie pozwalał.Po chwili jednak zwinnie wysunął swój język w końcu dopuszczając mnie do słowa.-Jesteśmy w sklepie, ludzie się patrzą -mruknęłam rozglądając się.-No i? Nie znamy ich. Oni nie znają nas, proste -znów pochylił się w moją stronę, ale zdążyłam przyłożyć mu palec do ust.-Tak, ale jest to niegrzeczne i rozpraszające robiąc to na oczach wszystkich -wyjaśniłam mu. -Na dodatek Braydon jest kilka metrów od nas.Justin spojrzał na syna.-Gra w jakąś grę, nie poświęca nam nawet swojej uwagi -wrócił z powrotem do mnie, pochylił się, tym razem całując moją szyję. Zaczęłam go odpychać, gdy zasysał ją już jakąś minutę.Pocałował swoje dwa palce i powiedział-Włala! Mój popisowy numer!-Serio? -spytałam.-To jest sztuka -powiedział dramatycznie.-Robienie mi fioletowego siniaka na szyi nie jest sztuką.-Dla mnie jest -powiedział zanim pocałował mnie w policzek. -Chodź kolego, idziemy coś zjeść -powiedział Justin podbiegając do Braydona i łaskocząc go.-Tato!! Przez ciebie przegrałem! -jęknął.Zaśmiałam się z Justinem.-Tak, tak, to tylko gra -podniósł go i umieścił na swoim biodrze. Podał mi swoją dłoń, a ja spojrzałam na niego zmieszana zanim go złapałam.Szliśmy przez centrum z torbami w mojej dłoni i Justinem wydzwaniającym do każdego, żeby się spytać gdzie są. Po przejściu centrum i znalezieniu wszystkich w końcu udaliśmy się do samochodu.Siedziałam z tył z Braydonem, Alexis i Brandonem. Justin rozmawiał ze swoim bratem Alexem o czymś czego nie rozumiałam albo nie słyszałam. Zaparkował na parkingu przed McDonaldem, wszyscy wyszliśmy z samochodu. Weszliśmy do środka, a on zamówił jedzenie dla każdego.Gdy wszyscy jedliśmy to samo jedzenie zauważyłam, że Alex spojrzał w górę.-No ładnie.. -urwał.Odwróciłam się dyskretnie i zobaczyłam chłopaka z jasnymi blond włosami, ciemnymi brązowymi oczami i ubranego całego na czarno. Wydawał mi się.. gorący. Jego usta były czerwone, jakby popękane, krwawiły. Reszta osób spojrzała w tym samym kierunku co Alex.-Proszę, proszę, kogo my tu mamy? Justin i Alex Bieber.. -facet odezwał się z uśmiechem.-Bruce, nic tutaj nie robię. Jem swoje jedzenie, więc odpuść -powiedział spokojnie do niego, bez żadnych przekleństw, prawdopodobnie dlatego, że jego syn siedział obok nas.Nowy chłopak lekko się roześmiał.-Okey, okey.. -uniósł ręce w geście obrony. -Bądź tchórzem. To może być powód, dla którego Morgan odeszła -wymamrotał podśmiewając się, ale każdy przy stole wydawał się to usłyszeć.Justin wstał ze swojego krzesła odsuwając je gwałtownie przez co się przewróciło, po czym mocno uderzył dłońmi o blat.-Nie waż się nawet wypowiadać jej imienia, mała gówniana twarzyczko. Szybko zakryłam uszy Braydona zanim Alexis wzięła go i wyprowadziła do łazienki. Nie wiedziałam czy powinnam za nią pójść czy siedzieć w ciszy. Więc wybrałam drugą opcje.-Dlaczego nie mogę mieszać w to Morgan? -podkreślił jej imię.Justin zacisnął zęby. Zacisnął również pięści.-Trzeba mieć jaja, żeby mu się do mnie tak zwracać wiesz Wiggins? Chcesz się tutaj kurwa bić?! Nie mam nic przeciwko.-Justin opanuj się, nie rób tego -powiedział Alex stając między nimi.-Nie. Jeśli ten mały skurwiel ma mieć skopany tyłek trzeci raz z rzędu przeze mnie to w porządku. Będę się cieszył mogąc mu znów obić twarz -powiedział podchodząc bliżej do swojego wroga.-Myślisz, że się ciebie boję, Bieber?Justin popchnął go w klatkę piersiową sprawiając, że cofnął się o parę kroków,-Święta prawda, powinieneś.

czwartek, 23 maja 2013

ROZDZIAŁ 3

Mineła już prawie godzina odkąd Justin zostawił mnie w pokoju, miałam tak wiele pytań do zadania.Czekałam i czekałam ... mogę uciec teraz, jeśli chcę. Prawdopodobnie mogłabym uciec. Ale wytrzymałość Justina i brak mojej  wytrzymałości, nie jest zobowiązany do utrzymania mnie przy życiu. Westchełam leżąc na miękkim łóżku, bawiąc sie moimi paznokciami. Czekaj ... Co, jeśli mam jeszcze mój telefon? Szybko sprawdziłam kieszene i uświadomiłam sobie, że go nie ma. Westchnełam smutno. Nagle usłyszałem skrzypnięcie drzwi, drzwi otworzyły się powoli. Byłam zdezorientowana, ale potem zobaczyłam głowę. To był chłopiec. Na oko miał około czterech lat? To chory sukinsyn. Porwał nawet chłopca ?
- Cześć. Powiedział cicho trzymając małego misia. Chłopiec ubrany był ładnie. Jego włosy mialy ciemny odcień brązu i miał czerwono-niebieskie ogrodniczki na lekkie dżinsy i mały brązowy pasek. Ubrał się jak nastolatek.
- Cześć. Uśmiechnełam się do niego jasno, wszedł zamykając za sobą drzwi.
- Jestem Braydon jak masz na imię? Zapytał mnie siadając obok na łóżku.
- Jestem Lyra. Miło cię poznać.  Uśmiechnełam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. 
-Jesteś ładna. Czy mój tata to twój przyjaciel? Zapytał. Kto jest jego ojcem.Nie chciałam, zmylić dzieciaka lub jakoś go przestraszyć, że ja nawet nie wiem, kto jest jego tata. Więc po prostu uśmiechnełam się i skinełam głową.
-Tak, można uznać go za mojego przyjaciela.
-Lubię cię. uśmiechnął się.
-Ja nie lubię żadnej z pozostałych dziewcząt, które tata przyprowadza do domu choć... Zanim zdążył coś powiedzieć, otworzyły się drzwi i wszedł Justin z siniakiem na boku twarzy.
-Braydon, co ty tu robisz? Zapytał jak dorosły.
-Rozmawiałem z twoja przyjaciółką. Powiedział w tak słodki sposób, że spojrzałam na niego z podziwem.
-Musisz położyć się do łóżka mlody człowieku. Powiedział, chwytając go w talii i przerzucając przez ramię. Chłopiec zaczął kopać i krzyczeć na plecach Justina, ale Justin nie wydawał się nie poruszać mięśniami.
-Ale ja nie chcę  tatusiu, chcę pograć z Lyrą wykrzyknął co wywołalo u mnie chichot. Nagle moja twarz zaczerwieniła się, zaczełam myśleć o zdaniu, które wypowiedział Braydon. Tatusiu ... On po prostu nazwał go tatusiem, prawda? Czekaj. Justin ma syna? Kriminalista ma dziecko? Czy ja śnię, czy co?
-Przepraszam, nie wiem w jaki sposob wyszedl z pokoju.. 
-Zaraz będę z powrotem. Potem wyszedł z pokoju, zostawiając drzwi otwarte. Spojrzałem prosto w otwarte drzwi było widać wyraźny widok sali. Miejsce nie było tandetne faktycznie. To było trochę ... miłe. Nagle ujrzałam jego, wrócił do pokoju.
-Masz syna? Zapytałem go, jak tylko wszedł.
-Tak, mam. Czy to jest jakiś problem? Warknął. Pokręciłem głową czując się trochę winna tonu w moim głosie, kiedy to powiedziałam.
-Nie, byłam zaskoczona, że przestępca będzie miał czteroletniego syna .
-Hm ... Udała mu się irytacja w głosie , teraz już nie chce zadawać więcej pytań. Mój żołądek zaczął narzekać..
- Jesteś głodna? zapytał. Kiwnełam głową przerażona jak on zareaguje, jeśli powiem, że "jestem" głodna. Machnął ręką sygnalizując aby poszłam za nim i tak zrobiłam. Poszłam za nim na korytarz i obok salonu, gdzie obaj chłopcy siedzieli na kanapie i  pili piwo.Justin Odwrócił się do mnie.
-Ignoruj ​​ich. Są trochę ... natarczywi ... gdy są pijany ... Jego ciepły oddech uderzał w moje ucho. Skinełam głową i poszłam za Nim.
-Oh hej Jade. Jeden z chłopaków krzyknął.
-Justin mogę mieć ją na noc?  Zrobiło mi sie trochę gorąco lecz, szłam za nim do kuchni. Spotkaliśmy dziewczyne z długimi kręconymi blond włosami. Miała na sobie spodnie jogi. Justin otworzył lodówkę. dziewczyna wypiła łyk wody i spojrzała na mnie.
-Nowa dziewczyna Justin? Zapytała zirytowana, i spojrzala  na mnie.
-Jestem naprawdę pod wrażeniem. On uśmiechnął się złośliwie, owinął rękę wokół mojej talii przyciskając mnie mocno.
-Co czyni Cię.. Próbowałam powiedzieć urażona, ale Justn ścisnął mocniej moja talie co oznaczalo ze mialam zmienic dobor slow.
-Tak, zgadza się. Jestem Lyra. I uśmiechnełam się do niej. Uśmiechnęła się, tym razem ładniej.
-Alexis. Powiedziała podając mi rękę. Podałam jej ręke grzecznie nie chcąc zdenerwowac Justina.
-Czy możesz stąd iść Alexis? Idź do pokoju, czy coś. Powiedział do niej.
-Justin. Czy ona ma się w co ubrać? 
-Ona została porwana, czy coś. gdybym wiedział, że zostanie tutaj na zawsze, kupiłbym jej ubrania. Ale jak będzie trzeba to kupię. Powiedział wyraźnie i nieco zirytowany.
-Dla.. Próbowałem mówić, ale tak naprawdę nie słuchała. Przewróciła oczami.
-Mogłabym pożyczyć jej jakieś ubrania.
-Oczywiście. Mówił puszczając moją talię i pchając ją do pokoju. Gdybym chciał, wykorzystać twoje ubrania to po prostu poszedłbym do twojego pokoju i zabrał je. W końcu nie było jej w pokoju.
-Kto to? zapytalam.
-Ona jest miła.
-Ona jest irytująca. Powiedział po prostu, otwierając ponownie lodówkę.
-Jest tylko dziewczyną, która pomaga nam w naszej pracy.Zanim zdążyłem zapytać co to znaczy, szybko zmienił temat.
-Co chcesz? Jest kurczak, stek resztki mięsa i fasoli, mrożona pizza pepperoni ... Urwał. Dałem mu oburzone spojrzenie, mimo że był zbyt zajęty, patrząc w lodówce.
-Czy masz coś, co nie jest robione ze zwierząt? Zapytałam. Zmarzszczył swoje brwi patrząc na mnie . Nagle skinął ze zrozumieniem.
-Jesteś wegetarianinem? Zapytał. pokiwalam głową powoli.
-Cóż, mamy sałatkę. powiedział pocierając kark. Skinełam głową a on wyjął torbę z gotowa sałatke, trzeba bylo tylko polac sosem. Wziął miskę, umieszczając ją na ladzie. Złapał torbę z sałatką i włożył do miski, a następnie umieścił torbę w lodówce. Położył ją na stole. Usiadłam przy stole i zaczełam jeść , a on po prostu stał, obserwując mnie, jak jem. Czułam się skrępowana i niewygodne mi się jadło.
-Czy możesz przestać patrzeć na mnie? zaśmiałem się nieznacznie. Szybko odwrócił swoje oczy.
- Przyjdż do mojego pokoju jak skończysz jeść. Powiedział nieco gniewnie zatrzaskując za sobą drzwi. Byłam zdezorientowana, dlaczego miałby nagle tak się złościć, ale potem przypomniałam sobie, że on jest dwubiegunowy*. Zjadłam całą sałatkę i wziełam łyk wody ze szklanki. Przeszłam korytarzem unikając kontaktu wzrokowego z chłopakami z pokoju jednak usłyszałam gwizdy. Szukałam pokoju Justina próbując przypomnieć sobie, który to był. Otworzyłam drzwi i zobaczyłem go natychmiast. Najgorsze było to, że nie miał na sobie koszulki i poczułam potrzebę, aby spojrzeć na jego sześćio-pack. Ma niezłe ciało. Nie zamierzam kłamać. Tak, ale on jest przestępcą i porywaczem. Stałam tam patrząc na niego.
Podoba ci się to, co widzisz? Zachichotał. A na moich policzkach pojawiły sie rumience, szybko odwrocilam wzrok.
- Więc gdzie mam spać? Zapytałam.
-Na moim łóżku? Odpowiedział mi głupio.
- Więc gdziety śpisz? Zapytałam tym razem powoli. Zamrugał kilka razy.
- Na moim łóżku? Zachowywał się jakby było to nic wielkiego, że możemy po prostu spać na jednym łóżku.
- Czy mogę spać na kanapie, czy coś? Zapytałam się nerwowo.
- Nie ufam ci, możesz mi uciec i nie mogę ryzykować. Dlaczego on nie widzi w tym nic złego? Pomyślałam. Powiedzialam do niego wprost.
- Pozwól mi spać na ziemi. Zaśmiał się.
- Nie chcesz spać ze mną, jest ci aż tak źle?" I potarł ręce nerwowo robiąc krok do tyłu.
- Boję się ... Mruknełam, zastanawiając się, czy mnie usłyszał.
- Nie zamierzam cię skrzywdzić. Tylko wtedy, gdy nie będziesz mnie słuchać, nie lekceważ tego. Splunął. Powoli skinełam glową na znak że zrozumialam co powiedzial. Podszedł do kredensu i wyjął kilka rzeczy, rzucając luźną koszulkę i spodenki dla mnie. Złapałam je.
- Gdzie jest łazienka? zapytałam. Wskazał na drzwi po drugiej stronę jego pokoju. Szybko zdjełam ubranie, które miałam na sobie w nocy na plaży i jeszcze na sobie do dzisiaj. Włożyłam koszulkę i spodenki poczułem  ich zapach, stwierdzajac że pachną naprawdę dobrze. Po skorzystaniu z toalety i umyćiu rąk, wyszłam z łazienki  do pokoju, gdzie Justin leżał na łóżku, sprawdzajac moj telefon.
- Dlaczego grzebiesz w moim  telefonie? Podszedłam do niego. Obejrzal mnie z kazdej strony, a uśmieszek pojawil sie na jego twarzy.
- Wyglądasz całkiem ładnie.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Chcę go sprawdzic, zanim go zniszcze. Odpowiedział.
- On kosztowal 300 dolarów. odpowiedziałam, jakby nie był poważny.
- Oh? Cóż, gdy go zniszcze już nie będzie tyle wart. Powiedział uśmiechając się bezczelnie, jakby to nie było nic wielkiego, że mój 300 dolarowy telefon zaraz będzie zniszczony. Nagle uderzył mój telefon o ściane. roztrzaskał go na kawałki. Słysząc kawałki kruszenia i zginanie metalu przeraziłam się.
- Spójrz na to. Powiedział unosząc kawałek rozbitego telefonu.
- Szkoda, że musiałem zniszczyć ten niesamowity telefon. Powiedział sarkastycznie, zanim wyjął małą kartę z mojego telefonu i połamał ją pół. Potem rzucił telefon o ścianie, która była przed nami i zmiażdżył go całkowicie.
- Dobrze, że teraz mamy, to uregulowane. Chodz do mnie. Powiedział gestem zapraszjac mnie aby polozylam sie obok niego. Moje usta były szeroko otwarte na to, co przed chwilą zrobił. Położyłam sie do łóżka tak daleko od niego, jak to możliwe. Zgasił światło i po kilku minutach poczułam jego ręce na mojej talii przytulił się do mnie.
- Co ty.. Nie zdążyłam powiedziec bo przerwał ma odgłos jego chrapania wtedy  wiedziałam, że śpi. Westchnełam i zamknełam oczy w nadziei, że znajdę plan ucieczki, już wkrótce.

___________________________
JEŚLI CHCESZ BYĆ I NFORMOWANY O NOWYM ROZDZIAŁE KLIK http://mindgames-jb-tlumaczenie.blogspot.com/2013/05/wprowadzenie.html_____
________________________________
BĘDZIE MI BARDZO MIŁO JEŚLI ZOSTAWISZ KOMENTARZ

środa, 22 maja 2013

ROZDZIAŁ 2


Siedziałam tam. W cichym pokoju o białych ścianach, czekałam prawie 10 minut, chciałbym wiedzieć. Kiedy stąd wyjdę? Czy moi rodzice będą mnie szukać? Kto wie, czy w ogóle będą? Może powiedzą: "O, wygląda na to, że nie będziemy mieć do czynienia z nią nigdy więcej. Mogłabym nawet wyobrazić sobie twarz mojej mamy, kiedy zdaje sobie sprawę, że nigdy nie wróce do domu. Ona prawdopodobnie byłaby szczęśliwa, że nie ma żadnego większego nacisku na jej rękach. Tak, to jest dokładnie to, co się wydarzy. Nagle myśl: w mojej głowie. Co jeśli on mnie zabije? Co zrobie, jeśli on robi straszne rzeczy, faceci tacy jak on, do dziewczyn takich jak ja? Oh Boże. Pośpiech zdenerwowania ruszył przez moje ciało. Nie mogę tego zrobić. Muszę się stąd wydostać. Muszę jeszcze dowiedzieć się, jak. skrzypnęły drzwi a po chwili zostały otwarte, trzy osoby wszedły do środka jeden był wysoki z brązowymi włosami i przenikliwymi niebieskimi oczami. Jeden miał blond włosy i brązowe oczy. Potem wreszcie chłopak który zmusił mnie do przebywania z nimi. "Hello Leila." chłopak z niebieskimi oczami powiedział uśmiechając się do mnie. "Nazywam się Lyra." powiedziałem z lekkim strachem. "Whoa , ktoś tu ma charakterek. "Powiedział wycofując się. "Czy możecie mnie puścić? Dlaczego jestem tutaj ... "Pytałam ignorując jego słowa. "Nie mogę tego zrobić kotku. Jesteś z nami. Nagle jeden z nich powiedział  "Czyż nie jest sexy?" Wywołując tym samym rumieniec na moich policzkach. - "Co, jeśli chcę ją Justin? Jest osobą, która ją znalazła. "Chłopak z niebieskimi oczami mówił. I wtedy zdałem sobie sprawę, że chłopiec, który mnie ''porwał'' ma na imię Justin. Hm ... "Ona jest moja. "Powiedział mu klepiąc go po jego piersi. "Znalazłem ją, mam ją." Brandon mówił szturchając go w klatkę piersiową. "Ona jest Justina, Brandon." powiedział najwyższy chłopak. "Przepraszam." Powiedziałam grzecznie przerywając ich rozmowę. Wszyscy wbili na mnie swoje oczy. "Nie należe do żadnego z was." Najwyższy rzekł do nich wyraźnie. "To ... mi się podoba." Justin powiedział, przygryzając wargę. "Pieprz się". Nagle powiedział ze złością. "Słuchaj, suko, chcesz dostać z tych lin? Przestań z pieprzyc. Powiedział i ukląkł na moim poziomie. Sapnął gniewnie . "Dobrze, przysięgam." "Jestem Justin Bieber i  mogę zrobić cokolwiek, kurwa chcę. " Obaj chłopcy opuścili pokój, pozostawiając nas w spokoju. Nie, nie zostawiajcie nas tutaj. Przewróciłam oczami i milczałam. Nie ma sensu kłócić się z nim, bo oczywiście, że nie ma zamiaru pozwolić mi odejść. "Proszę, pozwól mi odejść ... Zrobię wszystko. Proszę. "Błagałam cicho moim łamiącym się głosem. Zachichotał szatańsko. "Przepraszam kochanie. nie pozwolę ci opuścić tego domu beze mnie. " "I co? Masz zamiar zostawić mnie tu tak na zawsze związaną? " "Oh więc chcesz żebym cie odwiązał z lin?" Zapytał krzyżując ramiona z lekkim uśmieszkiem na twarzy. "To jest chyba oczywiste. To rani moje nadgarstki i jest bardzo niewygodne. " pomyślał. "Odwiąże cie z tych lin ale próbuj wykonywać żadnych ruchów bo będę musiał cię skrzywdzić." zagroził. Widziałam, po jego twarzy, że był całkowicie poważny. Uderzył mnie. Wyobraźalam sobie, co zrobi, jeśli zrobię coś gorszego niż to. szybko skinął. Uśmiechnął się i wtedy zdałem sobie sprawę, jak gorący on jest. Zaczął odwiązywać mnie z lin i wkrótce moje ramiona były wolne. Następnie przeniósł się na moje kostki i pociągnął liny. Byłam szczęśliwa, że nie byłam już związana z tym głupim krzesłem. "kochanie, mam kilka pomysłów, co będziemy robić." Powiedział, pocierając dłonie. Dałam mu pytające spojrzenie, nagle zostałam zepchnięta na łóżko, on trzymał moje nadgarstki w dół, całując mnie mocno. Włożył mu język do gardła. Starałam się wyrwać, ale był zbyt silny. Trzymał mnie, leżał na mnie i swoje usta przeniósł na moją szyję. Starałam sie go od siebie odciągnąć. Ssał moją szyję mówił zachrypłym głosem, "Nie ruszaj się." "Co ty robisz ? Puść mnie Justin! "Nie posłuchał jednak. Ugryzł moją skórę, spowodował, że z moich ust wydobył się cichy jęk. Kiedy przestal w końcu to robić, zaśmiał się i spojrzał na mnie. "Lubisz to suko, nie sądzisz?" Uśmiechnął się. Pokręciłem głową. On dotknął mojej szyi w miejscu, gdzie bolało. "Co mi zrobiłeś?" Spytałam pocierając ją. " ... Oh będę mieć dużo zabawy z tobą ..." Powiedział swoim ochrypłym głosem, nadal leżac na mnie, balansując rękoma moje plecy. "Co się z tobą dzieje?" . "Kotku, wiele rzeczy się, ze mną dzieje. Chcę po prostu mieć trochę zabawy. Chyba to nie przestępstwo ? "Powiedział, i zrobił smutną twarz. "zabawa to przymuszanie mnie do robienia różnych rzeczy z tobą?" Spytalam patrząc w jego piwne oczy. Pokiwał glową. "Jesteś chory." powiedzialam. " chory, czyli sexy? "uśmiechnął się. "Nie" powiedziałam potrząsając głową. "Cóż, myślę, że jesteś całkiem sexy ..." Urwał patrząc mi w oczy. odwróciłam od niego wzrok, nie mówiąc ani słowa. Czułam rumieńce pojawiające się na moich policzkach i wtedy zaśmiał się. "Justin! Ten facet chce z tobą porozmawiać przez telefon. Powiedział, że nie może dać pieniędzy dzisiaj. "Jeden z chłopaków krzyknął z drugiej strony drzwi. Spojrzałam na Justina, który miał wściekłą minę. Spojrzałem na swoje ręce, które ściskałam w pięści. "kurwa, żartujesz prawda? "Krzyknął. "Nie. On nie żartuje. Powiedział że jego dzieci wracają do szkoły i nie ma wystarczającej dużo pieniędzy, teraz do zapłaty. " Czułem się jak opary wychodziły z jego ciała. "Mój pistolet gotowy. Idę. "On krzyknął przed pocałunkiem w usta trochę dłużej niż się spodziewałem. "skurwiel myśli, ze może mi płacić kiedy chce, co?" Wymamrotał. "Wrócę z powrotem." Zamknął drzwi. Wytarłam usta i wstałam niepewnie. On nie jest tylko porywaczem. On jest mordercą. I trzeba się stąd wydostać.______________________________________________________________
MAM NADZIEJĘ, ŻE  ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ
PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY
______________________________________________________________
WEJDŹ TUTAJ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH  http://mindgames-jb-tlumaczenie.blogspot.com/2013/05/wprowadzenie.html

ROZDZIAŁ 1


- Przykro mi, Lyra, ale należy pomyśleć o tym, zanim zaczniesz wymykać się z domu.  -
Dlaczego nie możesz po prostu przyjść?
- Weź autobus. Mam nadzieję, że dostaniesz nauczkę, żeby następnym razem, nie zakraść się na plażę ze znajomymi o północy. 
Jej głos urwał się i wszystko, co mogłam usłyszeć był to jedynie dzwiek przerywanego połączenia. Westchnełam i włożyłam telefon do kieszeni. Zaczełam oddalać się od plaży, i szłam w kierunku małego ciemnego miasta, i co że mam teraz iść pieszo z powodu mojej egoistycznej matki. Szłam i szłam, plaży nie było już widać. Doszłam do punktu, w którym nie było nawet samochodów wokół. Wszystko co można usłyszeć to moje kroki w tej cichej nocy. Prawdopodobnie z uwagi na fakt, że nie było tutaj żadnych kamieniczek. Westchnełam i szłam aż dotarłam do przystanku autobusowego. Usiadłam na ciemnej ławce. Leżała tam pusta paczka chipsów i kilka puszek, które były przechylone na nimi. Ludzie są tacy obrzydliwi. Szybko wyjełam telefon dla kontroli czasu. Starałam się być zajęta żeby nie myśleć, gdzie jestem w tej chwili. Dziesięć minut mineło i nadal nie ma autobusu. Westchnełam i modliłam się do siebie, żeby już wkrótce, po prostu wrócić do domu i położyć na moim wygodnym łóżku. Nagle poczułam, że ktoś się na mnie patrzy. Tak, czułam to. Rozejrzałam się wokoło aby sprawdzic czy jest ktoś w pobliżu. Moje ręce zaczęły się trząść. Wtedy moje ciało wstrząsnął dreszcz, jak bym wibrowala. Zacząłam ciężko oddychać. Odwróciłem głowę w poszukiwaniu. Nagle zobaczyłam brązowe oczy wpatrujące się we mnie. To nie były tylko oczy, ale ciało było cale ubrane na czarno i wszystko było ukryte, dla jego jasnych brązowych oczu. Nagle umieścił mi ostrze pod brodą.
-Cześć piękna. Proponuję, aby nie przenosić tego ostrza na szyje. Mój oddech stał się nie spokojny, ale przełknełam ślinę i próbowałam się wyrwać. Nagle coś uderzyło mnie w tył głowy co wywołalo u mnie senność. Moje oczy zaczęły się zamykać i moje serce zaczęło się niemal że zatrzymywać. Wtedy wiedziałam, że straciłam przytomność.

______________________________________________________________
MAM NADZIEJĘ, ŻE PIERWSZY ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ
PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY
______________________________________________________________
WEJDŹ TUTAJ JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH http://mindgames-jb-tlumaczenie.blogspot.com/2013/05/wprowadzenie.html

WPROWADZENIE

BĘDĘ TU TŁUMACZYĆ OPOWIADANIE MIND GAMES O 

JUSTINIE BIEBERZE :)

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O KOLEJNYCH 

ROZDZIAŁACH FOLLOW MNIE NA TT @polish_swaggy i 

zostaw w komentarzu (pod tym postem) swoją nazwę na 

tt :)